Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa: On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa (Ef 1, 3-5);
Nie wiem, w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie, nie ja wam dałam tchnienie i życie, a członki każdego z was nie ja ułożyłam (2 Mch 7, 22); Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię (Jr 1,5);
Warto przeczytać te teksty kilka razy i zadumać się nad nimi, aby dosięgły głębin twojego serca. Mogą one nadać nowy sens i zmienić radykalnie twoją przyszłość. W świetle tych słów popatrz z wiarą na historię swojego życia. Jeremiasz przekazuje nam słowa, które wypowiedział Bóg, objawiając mu jego życiowe powołanie. Są to więc słowa, które należy brać bardzo serio. Są prawdziwe, wypływają z najczystszego źródła. Jeremiasz był, jak wielu z nas, zaaferowany problemami codzienności. W tę jego szarą codzienność, w sposób niezwykle delikatny, szanujący wolność człowieka, wkracza Bóg, który mówi: „zanim ukształtowałem cię w łonie, znałem cię”… i przewidziałem dla ciebie specjalną misję. Tak mówi Bóg. Zatrzymaj się i pomyśl o tym. Zabierz te słowa na chwile osobistej modlitwy. Spotkaj się z Jezusem w sakramencie pokuty, przyjmij Go w Komunii św. i nie żałuj czasu na modlitwę, aby jeszcze głębiej usłyszeć to, co Jezus mówi do Ciebie.
Pan Jezus ma dla każdego człowieka najwspanialszy życiowy plan. Do realizacji tego planu wyposażył go w szczególne charyzmaty. Jest to podstawowa prawda dotycząca ciebie i mnie: Pan Jezus dał ci życie z konkretnym zadaniem do spełnienia na tej ziemi, i pragnie, abyś to swoje powołanie odczytał i zaakceptował. Może to być powołanie do stanu małżeńskiego, duchownego, albo do pełnienia służby społecznej w oświacie, medycynie, kulturze, polityce itp.
Odczytanie drogi swojego powołania jest trudnym i długim procesem. Pierwsza myśl o powołaniu do kapłaństwa czy życia zakonnego może się zrodzić po interesującym spotkaniu z jakimś misjonarzem, księdzem czy siostrą zakonną. Jak często odkrycie tego głosu szokuje. Boży plan ma jednak głębsze i bardziej tajemnicze korzenie. Niektórzy ludzie „zawsze znali” swoje powołanie, pragnąc tej drogi od najmłodszych lat, ale dla większości jest to coś, co zaskakuje i zadziwia lub budzi niepokój. Ale także i w takich sytuacjach Bóg nam mówi, że powołanie jest czymś, co od zawsze było Jego zamiarem wobec nas – zanim narodziliśmy się na ten świat. Sprawą najwyższej wagi jest codzienna modlitwa o odczytanie drogi swojego powołania. Trzeba z wielką ufnością powierzać Jezusowi wszystkie swoje rozterki i prosić o właściwe odczytanie Jego woli. Jeżeli jest to powołanie do małżeństwa, to trzeba zacząć codziennie się modlić o dobrego współmałżonka.
Jako kapłan stosunkowo często spotykam ludzi w różnym wieku, którzy mówią, że zmarnowali swoje powołanie do kapłaństwa lub życia zakonnego, że nie mieli odwagi, że nikt im nie pomógł, że zagłuszyli ten głos, który potem znowu się odezwał. Warto więc iść dalej i próbować zrozumieć ten Boży zamysł względem własnego życia.
W naszej naturze leży to, że skupiamy się najczęściej na małych ludzkich planach. Wzorce naszej przyszłości narzucają nam inni: rodzice, świat czy telewizyjni bohaterowie. Ślepe naśladownictwo i posłuszeństwo czy uleganie modzie ogranicza wolność naszego wyboru. Spójrzmy na przykłady biblijne: Abraham skupiony na swoim małym ludzkim planie śmieje się z Bożej nowiny: „moja żona jest w podeszłym wieku”, innymi słowami, to, o czym mówisz, jest niemożliwe (Rdz 17; 18). Mojżesz broni się przed zleconym przez Boga zadaniem: „Nie umiem mówić”, inaczej: „nie jestem w stanie wypełnić misji, którą mi powierzasz” (Wj 4). Jonasz robi wszystko, aby uciec przed Bogiem i Jego wołaniem. Zdaje się mówić, daj mi spokój, mam wiele swoich pomysłów (Jon 4,1). Również prorok Izajasz broni się mówiąc: „Panie zastępów, jestem człowiekiem o nieczystych wargach”, inaczej mówiąc: „nie jestem godzien, aby pełnić to, do czego mnie posyłasz”. Czyż nie rozpoznajesz w tych wypowiedziach także i twoich wymówek czy wątpliwości?
Popatrz, jak Bóg odpowiada powołanym, kiedy każdy z nich chce wręcz zbyć Jego zaproszenie odwołując się jedynie do własnego doświadczenia. Kiedy Abraham i Sara wyśmiewają myśl o narodzeniu dziecka z powodu podeszłego wieku, Bóg pyta: „Czy jest coś niemożliwego dla Boga?” I konsekwentnie ponawia swoją obietnicę. Także Mojżeszowi stawia pytanie: „Kto stworzył język?” – ponawia swój rozkaz i mówi: „Idź, Ja będę z tobą”. Długą i trudną lekcję przeżywa Jonasz, zanim wypełni rozkaz Boga. Izajasz doświadcza oczyszczenia swoich ust i ochoczo podejmuje misję. Podobnie jest z apostołami i uczniami. Karty Ewangelii nie opisują ich sprzeciwu, ale z tego, co mówi Chrystus, wnioskujemy, że nawet kiedy nie wyrażali na zewnątrz swoich wątpliwości, one gościły w ich sercach. Zapewne dlatego Jezus mówił: „Kiedy was ciągnąć będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć”(Łk 12, 11-12). Czy wzięli sobie do serca to zapewnienie?
Jest jeszcze jeden przepiękny fragment w Piśmie św., który pomoże ci inaczej spojrzeć na Pana Boga i powołanie. Bóg mówi o Narodzie Wybranym, ale te słowa odnoszą się do każdego z nas: „Miłowałem Izraela, gdy był jeszcze dzieckiem i syna swego wezwałem z Egiptu. Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie, a składali ofiary Baalom i bożkom palili kadzidła. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona brałem, oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go” (Oz 11, 1-4). Czyż może być piękniejszy sposób ukazania Jego troski i miłości da każdego z nas? Czyż możemy czytać te słowa bez spojrzenia na nasze minione lata życia? Czyż nie narzucają się jasne wnioski, które wzruszają: Bóg strzegł mojego życia z czułością, cierpliwością przebaczeniem, miłością – niewątpliwie z niezachwianą nadzieją, że w jakiś dzień poznamy to wszystko, co dla nas uczynił i powrócimy do Niego?
Odpowiedz szczerze, czy kiedykolwiek wziąłeś pod uwagę, że obok twojego małego, osobistego planu życia istnieje ten, jaki ma dla ciebie Bóg – twój kochający Ojciec. Ten plan istnieje od wieków i jest przygotowany wyłącznie dla ciebie. Bóg bardzo delikatnie prowadzi cię różnymi ścieżkami, bez zmuszania, bez burzenia twojej wolności. Bóg wie, co kryje się w sercu człowieka. Jego nie można oszukać – nikt z nas nie jest dla Niego niespodzianką. Jeśli więc chcesz wiedzieć jaki jest Boży plan dla Ciebie, zacznij się gorliwie modlić o rozpoznanie i odczytanie znaków, gdzie one cię prowadzą. Otwórz swoje serce i umysł. Nie bądź tym, który ma oczy wiary, aby patrzeć, a nie widzi. Nie bądź tym, który ma uszy wiary, aby słuchać, a nie słyszy. Swoim przewodnikiem uczyń Ducha Świętego – On cię wszystkiego nauczy.
Ks. Adam Staszczak TChr